Sega, wydawca serii gier komputerowych Total War, jakiś czas temu wydał także grę Total War Battles: Shogun na urządzenia z systemem iOS.
W gry Total War miałem okazję grać począwszy od Medieval Total War. Gry z tej serii to mieszanka strategii czasu rzeczywistego i strategii turowej. Dla tych, którzy może nie zetknęli się jeszcze z żadną z tych gier, krótkie wyjaśnienie…
Naszym państwem zarządzamy na mapie podzielonej na małe prowincje. Każdą z nich możemy rozwijać poprzez budowanie nowych budynków i fortyfikacji, możemy ściągać podatki, rekrutować wojsko, itd. Wszystko to odbywa się w trybie turowym. Kiedy jednak atakujemy (bądź jeteśmy atakowani) któregoś z naszych sąsiadów, dowodzenie nad bitwą odbywa się już w czasie rzeczywistym, w pełnym 3d, gdzie możemy wydawać rozkazy każdemu oddziałowi. Wykonanie i możliwości robiły na prawdę duże wrażenie.
Mając bardzo dobre wspomnienia związane ze wszystkimi tytułami z serii, w które miałem okazję grać, skusiłem się także na grę Total War Battles: Shogun. Tym bardziej się ucieszyłem, bo gra nawiązuje do tytułu, który otwierał całą serię, a w którego nie miałem nigdy okazji zagrać. Nie spodziewałem się tego co oferowały gry komputerowe TW, bo już po screenshotach mogłem poznać, że mechanika gry jest zupełnie inna. Spodziewałem się jednak, że skoro gra jest sygnowana tak znaną serią, to chociaż w jakimś stopniu znajdą się podobieństwa i że gra porwie mnie, i wciągnie tak, jak miało to miejsce kiedyś na komputerze PC.
[youtube id=”3Z22BfnkqIw” width=”600″ height=”350″]
Niestety, bardzo się zawiodłem. Nawiązanie do serii Total War okazało się głównie chwytem marketingowym. Oczywistym jest, że gracze znający serię, będą tę grę z nią wiązać i porównywać, a sądzę, że w większości tych porównań, gra wypadnie bardzo blado. Być może, gdyby gra nosiła inny tytuł, zupełnie inaczej podszedłbym do jej oceny. Ale być może też, wiele osób w ogóle by jej wtedy nie kupiło (w chwili gdy ją kupowałem wersja lite nie była niestety dostępna)? Ocenę tej kwestii pozostawiam Wam. A teraz skupmy sie już na grze.
Producent przygotował nam do wyboru 3 tryby gry: kampania, skirmish i multiplayer.
Jeśli chodzi o kampanię, to wydarzenia rozgrywają się w 16-wiecznej Japonii. Fabuła, która się przewija nie wyciągnęła mnie specjalnie i po którejś misji darowałem sobie czytanie wprowadzenia i przechodziłem odrazu do rozgrywki.
Nasze działania, co jest w zasadzie wspólne dla wszystkich trybów, rozgrywają się na podłużnej planszy podzielonej na sześciokątne pola. Po jednej stronie jesteśmy my, po drugiej nasz przeciwnik. Rozgrywkę zaczynamy od ustawienia naszych budynków. Ich ułożenie ma znaczenie, ponieważ muszą być ułożone według odpowiedniego schematu. Do tego możemy uzyskać bonusy, np do produkcji drewna, jeśli drewutnię zbudujemy w bezpośrednim sąsiedztwie drzew. W trakcie gry zdobywamy punkty doświadczenia, które następnie możemy przeznaczyć na polepszanie właściwości naszych budynków. Nie brakło tutaj oczywiście możliwości dokupienia punktów przez in-app-purchase.
Wojsko, które wyprodukujemy, także umieszczamy w naszej części mapy. Następnie możemy wysłać je do ataku. Tutaj opcji mamy niewiele. Wojsko porusza sie wyłącznie do przodu (nie można go zawrócić, jedynie zatrzymać). Dodatkowo możemy skierować je po skosie w górę lub w dół, a w przypadku napotkania przeszkody jednostki same będą starały się ją ominąć. Zmiana kierunku marszu nie jest możliwa w każdej chwili. Jeśli np. każemy naszemu wojsku zmienić tor ruchu, to następny raz będziemy mogli to zrobić dopiero po chwili, kiedy przycisk zmiany „załaduje się” do pełna. Do walki dochodzi automatycznie, kiedy wojsko stanie na polu sąsiadującym z wrogiem. Wojsko może też zostać ostrzelane np. przez łuczników. Odbywa się to też automatycznie, jeśli tylko żołnierze znajdą się w zasięgu ich strzału.
W trybie multiplayer do wyboru mamy 3 mapy. Dodatkowo wybieramy postać – naszego dowódcę. Od tego wyboru będzie zależeć, jakie jednostki będą dostępne w naszej armi. Wybieramy także liczbę rund, które rozegramy z naszym przeciwnikiem. Włączamy i… okazuje się, że rozgrywka multiplayer to wyłącznie gra z drugą osobą na jednym urządzeniu. W przeciwieństwie do innych trybów, tutaj widok mapy jest całkowicie z góry. Nie ma też trybu budowania. Do wykorzystania mamy jedynie jednostki wojskowe, które automatycznie się odnawiają/produkują. W skrócie – jest bardzo ubogo…
Tryb skirmish oferuje nam 6 map. W czterech naszym zadaniem będzie pokonanie wrogiego generała i jego wojska, w jednej musimy zgładzić 30 wrogich jednostek, a w ostatniej musimy po prostu przetrwać na mapie przez 8 minut. Każdą mapę możemy rozegrać w 3 stopniach trudności.
Co do grafiki nie będę sie specjalnie rozpisywać, bo możecie ją zobaczyć na załączonych screenshotach. Ogólnie nie jest zła. Wykonana jest w trochę komiksowym stylu, ale też nie powala na kolana. Z animacją poruszających się jednostek jest już gorzej.
Podsumowując, gra nie należy do złych i można jej poświęcić nieco czasu. Mnie jednak nie wciągnęła, ale tak jak pisałem we wstępie, może zbyt bardzo oczekiwałem czegoś na miarę serii TW znanej mi z komputera. Należy jeszcze zaznaczyć, że twórcy życzą sobie za grę dosyć sporo, co na pewno nie działa na korzyść tego tytułu, a stosunek ceny do jakości wypada moim zdaniem kiepsko.
Na szczęście teraz przed kupieniem pełnej wersji, można najpierw za darmo przetestować wersję lite. Ja tego szczęścia niestety nie miałem 🙁
Aplikacje są uniwersalne i działają na wszystkich urządzeniach z iOS.
[appstore id=499885330][appstore id=524052474]