Im bliżej WWDC, tym częściej mówi się o nadchodzącym modelu iPhone’a. W tym roku olbrzymie emocje budzi nie tylko wygląd urządzenia, czy jego nowe funkcje, ale przede wszystkim rozmiar ekranu. Czytając przeróżne fora i zagłębiając się w dyskusje ich użytkowników, odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość chce, aby Apple wyprodukował telefon o przekątnej co najmniej 4,5-cala. Pytanie tylko, czy naprawdę tego chcemy, czy po prostu powielamy czyjeś opinie, brnąc ślepo za tłumem?
Zanim zaczniemy, proponuję Wam krótką zabawę. Zapiszcie na kartce listę znajomych, którzy korzystają z urządzeń Apple. Kiedy skończycie, spytajcie ich, czy chcieliby, aby ich iPhone był większy. Wyniki mogą się okazać zaskakujące, bowiem zdecydowana większość (przynajmniej wśród moich znajomych) uważa, że 4-calowy smartphone jest idealny, a tylko część z nich skusiłaby się na zakup modelu z większym ekranem.
Analizując wypowiedzi internautów, da się wyróżnić trzy grupy…
Pierwsza z nich, to właściciele modeli 4S, 5 i 5S. Osoby, które należą do tego grona, interesują się nowinkami ze świata Apple i zazwyczaj posiadają także inne urządzenia, które wyszły spod ręki Kalifornijczyków. Myślę, że śmiało można nazwać ich stałymi klientami, ponieważ mają oni zaufanie do produktów z logiem nadgryzionego jabłka i chętnie kupią nowe, jeśli trafią one w ich gusta.
Drugą grupę stanowią fani technologii, którzy zazwyczaj lepiej znają się na Androidzie, ale nie można powiedzieć, że świat iOS jest im zupełnie obcy. Sęk w tym, że takie osoby często mają Nexusa, Samsunga Galaxy S4, albo HTC One, i wielokrotnie podkreślają, że kupiliby iPhone’a, gdyby ten sprostał ich oczekiwaniom. Tutaj sytuacja jest trochę komiczna, ponieważ przed premierą modelu 5S takim wymaganiem był lepszy aparat i mocniejszy procesor, a kiedy Apple we wrześniu zeszłego roku zaprezentował telefon spełniający te wymogi, Androidowcy nie porzucili swoich smartfonów, tylko zaczęli kręcić nosem na zbyt mały wyświetlacz. Z tą grupą jest trochę, jak z tym kawałem, że kobiecie nigdy nie można dogodzić, bo sama nie wie, czego chce. Idę o zakład, że gdyby Apple – zgodnie z ich życzeniem – wypuściło w tym roku iPhone’a z 5-calową przekątną, zamiast go kupić, narzekaliby na lampę błyskową, albo niewygodny przycisk sleep/wake.
Trzecią grupą, a zarazem najliczniejszą, są zwykli użytkownicy, którzy wiedzą tylko tyle, że ich iPhone to biała piątka 16 giga. Nie ma się co śmiać, bowiem takie osoby są filarem wszystkich firm technologicznych na całym świecie i to właśnie one generują najwięcej zysków. Osobę z tego grona raczej mało obchodzi, co telefon ma w środku, dla niej liczy się to, jak on wygląda. Jeśli urządzenie będzie miało odpowiednią reklamę, chętnych na jego zakup nie zabraknie.
Wydaje mi się, że z większym iPhonem może być trochę jak z kolorowym 5C. Niby rynek domaga się żółtych, zielonych, czy niebieskim modeli, ale kiedy trzeba zdecydować się na zakup, to większość rezygnuje. Nie twierdzę, że iPhone 5C się nie sprzedaje, ponieważ w wielu europejskich krajach, jak choćby Francja, jest na niego popyt, aczkolwiek wyniki sprzedażowe nie są – w moim odczuciu – satysfakcjonujące. Kilka tygodni temu, natrafiłem na artykuł porównujący ilość sprzedanych egzemplarzy 5S oraz 5C – na jedną sztukę C przypadają cztery S-ki. Warto zaznaczyć, że autor opierał się na własnej ankiecie, a nie oficjalnych danych, ale myślę, że takie proporcje nie różnią się od tych, którymi dysponuje Apple.
Myślę, że moda na duże telefony tak prędko nie minie, ale już teraz da się zauważyć, że część ich użytkowników rezygnuje ze swoich urządzeń, gdyż nie mogą ich zmieścić w kieszeni. Doskonałym przykładem jest mój kuzyn, który kilka miesięcy temu kupił LG Nexus 5 z wyświetlaczem o 5-calowej przekątnej, a dziś przyznaje, że korzystanie z tak dużego smartfona nie ma nic wspólnego z wygodą. Myślę, że wielu użytkowników iPhone’ów zaczęłaby narzekać na swoje telefony, gdyby zwiększono ich rozmiar. Przesiadając się z czwórki na piątkę, przez bardzo długi czas nie mogłem przyzwyczaić się do przycisku sleep/wake – był on po prostu zbyt wysoko i ledwo do niego dosięgałem. Podobnie ma się rzecz z funkcją „cofnij”, aczkolwiek ten problem rozwiązał iOS 7, w którym pojawił się nowy gest przesunięcia palcem od lewej krawędzi do prawej. Jeśli Apple zdecyduje się na większy model, konieczna będzie zmiana w rozmieszczeniu przycisków. Kalifornijczycy się nie zawahają – udowodnili to już w zeszłym roku, rezygnując ze „slide to unlock”. Nigdy nie da się zadowolić wszystkich, ale odnoszę wrażenie, że szóstka podzieli fanów nadgryzionego jabłka bardziej niż jakiekolwiek inne urządzenie. Wydaje mi się, że jest chyba tylko jedno wyjście z całej sytuacji – kompromis w postaci wyprodukowania iPhone’a, którego rozmiar obudowy byłby identyczny jak obecny, ale powiększony zostałby wyłącznie wyświetlacz (tzw. bezel-fre). Tego typu grafiki koncepcyjne widywaliśmy już wielokrotnie i część z nich prezentowała się naprawdę świetnie.
Na zakończenie przytoczę Wam jeszcze małą anegdotkę z przeszłości. Cofnijmy się roku 2006, w którym Nokia przeprowadziła ankietę, zadając swoim klientom pytanie „co skłoniłoby ich do wymiany telefonu na nowy?”. Odpowiedzi nie były zaskakujące, bowiem zdecydowana większość domagała się większej klawiatury. Inżynierowie Nokii, odpowiadając na oczekiwania klientów, zaczęli opracowywać klasyczny telefon z wygodniejszymi przyciskami. Rok później, Steve Jobs zaprezentował światu pierwszego iPhone’a, w którym na próżno szukać fizycznej klawiatury. Jak zapewne wiecie, Nokia była kiedyś liderem, jeśli chodzi o sprzedaż telefonów, a dziś sięga po nią mniej niż 10% rynku. A co z Apple? Myślę, że znacie odpowiedź na to pytanie. Historia Finlandczyków pokazuje, że spełnianie potrzeb konsumentów, nie gwarantuje zysków ze sprzedaży.
Do premiery szóstego iPhone’a pozostało jeszcze trochę czasu, ale myślę, że pierwsze prawdziwe przecieki nadchodzą wielkimi krokami i możemy się ich spodziewać kilka dni po WWDC. Czy Apple zdecyduje się powiększyć wyświetlacz? Jestem prawie pewny, że tak, choć trudno mi przewidzieć na jaką przekątną się zdecydują. Gdybym miał strzelać, celowałbym w wyświetlacz 4,7-calowy. Pamiętajmy tylko o jednej rzeczy, osoby, które domagają się większych ekranów, to tak naprawdę nisza rynkowa. Większości użytkowników jest to zupełnie obojętne i chętnie kupią większego iPhone’a, jeśli tylko odpowiednio im się go zareklamuje. Szkoda, bo w moim przypadku zakup tak dużego urządzenia, nie wchodzi w grę…