Podczas wczorajszej wycieczki do Nowego Sącza, aby nie siedzieć bezczynnie w samochodzie, postanowiłem wykonać test dwóch popularnych nawigacji. Wyniki mojego testu możecie przeczytać w poniższym artykule. Zapraszam!
Pobór energii
Bateria to najsłabsze ogniwo w dzisiejszych smartfonach. Czas pracy na jednym ładowaniu zależny jest od sposobu używania przez nas telefonu, wersji systemu i jego ustawień oraz programów. Nawigacja w telefonie zawsze pobiera masę energii, dlatego tak bardzo ważne jest by aplikacja była dopracowana w każdym calu, co umożliwi zaoszczędzenie kilka-kilkanaście procent, które czasami może być na wagę złota. Pod tym względem nie ma znaczenia z jakich map korzystamy, gdyż obie aplikacje pobierają tyle samo prądu, nawet w stanie uśpienia (wyłączony ekran). W związku, z bardzo szybkim drenażem baterii przez nawigację, opracowałem metodę, dzięki której tracę co najwyżej kilka procent na godzinę. Jak to możliwe? Możliwe i nie wymagające zbytniej gimnastyki z telefonem. Poniższa metoda najlepiej sprawdzi się dla pieszej nawigacji. Włączamy nawigację, ustawiamy cel, rozpoczynamy nawigację (zapoznaje się pokrótce z mapą), wyłączam nawigację, zostawiając ciągle trasę załadowaną, wyświetlającą moją aktualną pozycję, po czym wychodzę z aplikacji i wyłączam ekran. Dzięki temu najbardziej prądożerne podzespoły (GPS i ekran) przestają konsumować energię. Pozwoli to na kolosalne wydłużenie czasu pracy na baterii. Oczywiście co jakiś czas z powrotem wracam do programu. Trasa i pobrane mapy zostają, a moja pozycja aktualizuje się w ułamku sekundy. Szybki rzut okiem na mapę i z powrotem, wychodzę i blokuję telefon.
Lektor
Kolejnym etapem testu jest głos nawigacji. Jest to bardzo ważny pomocnik, który podpowiada, kiedy, gdzie i w którą stronę powinniśmy skręcić. Żeński głos przypominający Siri w mapach Apple jest strasznie sztuczny oraz irytujący w porównaniu do spokojnego, naturalnego męskiego głosu w Google Maps. Dodatkowo lektor u Apple prawie nic nie mówi, więc po co mi on, skoro żadnej pomocy z niego nie mam.
Interfejs
O gustach się nie dyskutuje, co kto woli. Osobiście uważam, ze obie aplikacje nie są brzydkie, ale mogłyby być jeszcze ładniejsze. Jeśli chodzi o płynność działania to tutaj jest na plus Apple. Co do prostoty i intuicyjności, tutaj jest remis.
Mapy
Tutaj Apple odpada na samym starcie, gdyż posiada bardzo ograniczoną liczbę POI, co dla mnie jest rzeczą bardzo ważną, dlatego korzystam z Google Maps. Poza tym Mapy z Cupertino posiadają znacznie mniejszą bazę istniejących dróg co widać na screenach. Dla przykładu, Mapy Google’a bez problemu znalazły salon Mercedesa w Sączu, z czym Apple nie dało sobie rady. Wpisując Nowy (Sącz) na pierwszym miejscu pojawia się Nowy Jork, czy ja mam bliżej do Nowego Jorku czy Sącza? Dodam, że podpowiedzi w tej drugiej nawigacji są świetnie dopasowane. Street view – świetna usługa tylko dla użytkowników Google Maps, zapewnia ona panoramiczne widoki z poziomu ulicy, szlaków turystycznych oraz pozwala na wyświetlanie wybranych części świata. Dzięki temu, możemy zwiedzać ciekawe miejsca na świecie, siedząc sobie wygodnie w fotelu. Aha, mapy offline! Dla niektórych bardzo istotna rzecz, która dostępna jest tylko w mapach od giganta z Mountain View. Sorry Apple, ale jeszcze strasznie długa droga przed tobą.
Uważam bez dwóch zdań, że Google na tym polu nie ma sobie równych. A co Ty myślisz o nawigacji w telefonie?
