Naszymi oczami

Quo vadis Apple? – cz. I

Prezentuję Tobie trzyczęściowy cykl  artykułów, które nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi wpisami, jakie możecie na codzień tutaj przeczytać, przybrały one raczej formę listu (w którym poruszę cztery kwestie) a zarazem mojego wewnętrznego krzyku, negującego obecną, zmieniającą się politykę Apple.

Pierwsza dotyczy zarzucanego Apple ostatnimi czasy brzydkiego designu oraz nietrafionego podejścia przy projektowaniu urządzeń:

Weźmy na warsztat chociażby Magic Mouse 2. Wiele osób zarzuca beznadziejne umieszczenie portu Lightning na spodzie urządzenia, co rzekomo bardzo utrudnia ładowanie urządzenia. Ja się z tym nie zgadzam. Magic Mouse 2 potrafi na jednym ładowaniu wytrzymać ponad miesiąc, a czas jaki potrzebny jest do jej pełnego naładowania wynosi 2 godziny. Zatem raz na miesiąc chyba można podłączyć myszkę do ładowania na dwie godziny, np. zostawiając na noc? Dlatego nie widzę przeszkód oraz nie wiem w czym rzekomo umiejscowienie wtyczki na spodzie przeszkadza. Jest za to jedna zaleta – nic nie zaburza minimalistycznej, opadającej ku końcom linii.

Magic Mouse 2

Jednakże mysz ostatnimi czasy to nie jedyny mankament, wiele osób skarży się także na umiejscowienie wtyczki Lightning w Apple Pencil. Po pierwsze wtyczka się nie złamie, tylko wypadnie, gdyż jest gładka, tzn. nie posiada dwóch wcięć po bokach, dzięki czemu się nie blokuje, zasada działania przypomina wtyczki MagSafe. Po drugie, przy w pełni wyczerpanej baterii 15 sekund ładowania z iPada Pro wystarcza na 30 minut pracy rysika, a to sprawia, że nie musimy obawiać się o stan baterii oraz to, że wyczerpana bateria przyczyni się do niechcianej przerwy w pracy.

Apple Pencil

Kolejna rzecz, na którą skarżą się czytelnicy to etui Smart Battery Case. Jak zwykle, jest kilka plusów i minusów. Jakiś czas temu krążyły plotki, że Apple zaprojektowało w ten sposób swoje smart etui (które z byciem smart ma bardzo mało wspólnego) aby nie naruszyć patentów konkurencji i zapobiec pozwom ze strony Mophie, ale bardzo szybko zostały one zdementowane. Jak więc jest naprawdę? Podobno dla firmy z Cupertino liczy się grubość, to dlatego stworzyli, bądź co bądź pokrowiec o bardzo cienkiej konstrukcji. Bateria nie mogła być większa także z jeszcze jednego powodu, nie może zasłaniać anten, tak aby nie ucierpiał poziom sygnału (pomimo tego, że etui posiada pasywną antenę, która rzekomo wzmacnia zasięg). Atut jest jeszcze jeden, żadnego innego pokrowca na świecie nie ściąga i zakłada się z taką łatwością. I nie zapominajmy, że tego ładujemy poprzez złącze Lightning, czego nie zrobimy u konkurencji. Moim zdaniem powinni zastosować w ogniwach technologię warstwową, znaną z budowy baterii w nowym MacBooku, sprawiłoby to, że pokrowiec nadal byłby cienki na krawędziach, ale posiadałby większą pojemność ogniw. A tak naprawdę to lepiej byłoby stworzyć telefon grubszy o 3 mm i umieścić w nim dwukrotnie (a nawet więcej) większą baterię, co rozwiązałoby problem brzydkich pokrowców, które zwiększają masę oraz grubość urządzenia ponad dwukrotnie. Tak więc czy nie lepiej mieć telefon troszeczkę grubszy ale ze znacznie wydajniejszą baterią? Nie wiem czego w tym temacie wspaniały Jonatan Ive nie rozumie.

Smart Battery Case

Zapraszam do zapoznania się z resztą trzyczęściowego cyklu artykułów:

  1. Quo vadis Apple – cz. II
  2. Quo vadis Apple – cz. III
Komentarze
To Top