Witam wszystkich bardzo serdecznie, zapraszam do zapoznania się z moim pierwszym artykułem na tym portalu.
Pisząc pierwszy artykuł zdecydowałem się przedstawić własną refleksję towarzyszącą podczas moich pierwszych wrażeń i dni z MacBookiem Pro. Większość podobnie jak ja reaguje na nowy sprzęt – oczekuje na kuriera, cieszy się jak dziecko kiedy paczka przyjdzie i chroni go jak oka w głowie, do czasu kiedy urządzenie przestanie pachnąć nowością. Towarzyszą temu wydarzeniu przeplatające się odczucia, zarówno pozytywne albo negatywnie.
Wszystko zaczęło się 6 lat temu kiedy byłem już pełnoletni i moje podejście do świata uległo wielkim i nieoczekiwanym zmianom. Piękno zacząłem postrzegać zupełnie inaczej, gdzie nie liczył się już tylko wygląd zewnętrzny ale również wnętrze. Ten pierwszy raz był nieco niepewny, delikatny i z wielkim dystansem bo wielki fan (którym byłem) urządzeń koreańskiej firmy – Samsunga, spotkał się po raz pierwszy na żywo ze sprzętem Apple a dokładniej z iPhone’em 3GS. Dotknąłem, odblokowałem i rozpocząłem poznawanie go od środka nie zwracając uwagi na wygląd bo jeden przycisk był dla mnie w tamtym czasie oczywistym nieporozumieniem odbiegającym od innych standardów, które reprezentowała wszelka konkurencja. Minęło 10 minut a ja z oburzenia zdążyłem przejść do fazy niespotykanej radości, która została wzbudzona tym jak szybko przestawiłem się na coś zupełnie innego w dodatku działającego płynnie i bez zbędnych przycięć. Bateria rozładowana… Oddałem telefon.
Tydzień przemyśleń, jednakże cena w tamtych czasach okazała się barierą nie do pokonania. Nakreślę, że miałem wtedy 18 lat a moja zdolność perswazji w stosunku do rodziców i naciągania ich na takie koszty była na zbyt niskim poziomie. Minęło kilka cudownych lat, które przynosiły wiele doświadczeń, bywały wzloty ale również poważne upadki z których niejednokrotnie sam bym się nie podniósł. Moja więź z bliskimi mi ludźmi znacznie pomagała się podnosić i nadal realizować postawione przed sobą cele. Nadal Samsung, Samsung, Samsung. W między czasie poszedłem na studia gdzie poznałem obecnego redaktora naczelnego tegoż portalu, z którym bardzo szybko złapałem wspólny język. Minął miesiąc, dwa i już byliśmy przyjaciółmi mogliśmy na siebie liczyć i mieć pewność, że nie pojawi się między nami obłuda i chęć negatywnej rywalizacji. To właśnie On za co serdecznie dziękuję na nowo zaszczepił we mnie ducha „Apple”.
Opowiadał wielokrotnie historię Steve’a Jobsa oraz firmy. Opowiadał o urządzeniach i miłości do nich (wyrażanej przez prekursora marki) z wielkim podziwem i zachwytem aż wreszcie sam się w to zacząłem zagłębiać i czytać bo szczerze po samych jego słowach znów zupełnie inaczej spojrzałem na „jabłko”. Dwuletni ultrabook, którego dotychczas użytkowałem pewnego dnia odmówił posłuszeństwa, ponieważ złamał się na pół po czym wyglądał niczym tablet Lenovo Yoga lecz nie działał. Częstotliwość otwierania i zamykania przewyższyła jego możliwości. Taki sam czas posiadania urządzenia i przybliżoną liczbę otworzeń oraz zamknięć klapy ekranu przeżył MacBook Air wspomnianego wcześniej redaktora naczelnego. Zaskoczony tym, że komputer wygląda jakby przed chwilą został wyjęty z pudełka.
Powiedziałem stanowczo DOŚĆ!
Nigdy więcej urządzeń koreańskiej firmy. Poszedłem do sklepu komputerowego, szukałem oglądałem ale niestety nie podziwiałem bo nie było czego. Niektóre urządzenia zaprojektowane zostały nawet ładnie za to nie miały się czym pochwalić jeśli chodzi o jakość zastosowanych materiałów. W jednym wyginał się ekran, drugi posiadał wysoką masę własną, natomiast w kolejnym obudowa trzeszczała w przerażający sposób.
Poszedłem do jednego z autoryzowanych salonów Apple i od razu moje oczy, ciało i dusza ożyły. Wszystko piękne, lekkie nic się nie wygina i nie wydaje niepokojących dźwięków. Wtedy już nauczony wcześniejszymi porażkami zwracałem na to szczególną uwagę a do tego ten system, który (jak się teraz przekonałem) gwarantował sprawne, płynne działanie nie wyprowadzające mnie z równowagi. U konkurencji jest się zmuszonym dłużej oczekiwać na uruchomienie urządzenia, następnie zamyka się przez 2 minuty wszystkie powiadomienia, które i tak nikogo nie obchodzą i nawet ich się nie czyta. Zabierały one czas, pochłaniały poziom baterii, która zdecydowanie nie miała się czym pochwalić i co najważniejsze w moim przypadku gdyż jestem nerwowy – niszczyły moje zdrowie.
Przyszła pora na rozważenie zakupu tego cacka. Po rozmowie z rodzicami, którzy zgodzili się sporo dofinansować moją inwestycję w przyszłość zadałem sobie pytanie „który wybrać?”
Odpowiedź była dla mnie prosta, gdyż odkąd pamiętam marzyłem o MacBooku Pro i ostatecznie na niego też się zdecydowałem. Najuboższa aczkolwiek bardzo mocna wersja tego urządzenia z 2015 roku zdecydowanie zaspokajała moje wymagania, oraz jak później się okazało również oczekiwania.
Unboxing – 5 minut i wszystko gotowe. Przyszła pora na aktualizację systemu, zmianę ustawień, itp. Zanim zacząłem na poważnie używać komputera minęło około godziny a mnie nadal nic nie zdenerwowało, pomyślałem (cud nie komputer). Na nic nie czekałem, wszystko otwierało i zamykało się w mgnieniu oka. Już wtedy wiedziałem, że jest to bardzo dobry i trafiony wybór. Najdłużej zajęło mi przyzwyczajenie się do przestawionego klawisza „alt” w miejsce, którego pojawił się „command” bo „aż” 30 minut. Po tygodniu musiałem jeszcze raz uruchomić komputer z Windowsem w celu przeniesienia ważnych dla mnie plików. Nie potrafiłem zrobić nic, wszystko się cięło, zwieszało i było nie na właściwym miejscu. Zajęło to naprawdę sporo czasu a ja wyrzuciłem z siebie jeszcze więcej wulgaryzmów i niewymownie malujących się min na mojej twarzy. „Nareszcie skończył się ten koszmar” pomyślałem gdy przegrywałem ostatnią rzecz i wróciłem do nowiutkiego MBP, który błyskawicznie reagował na mój dotyk i każde polecenie. Dopiero wtedy zrozumiałem jak wielki komfort fizyczny i psychiczny daje mi wspomniane urządzenie oraz to, ile czasu dzięki niemu jestem w stanie zaoszczędzić. Uważam, że słowa: komputer oraz telefon, używane do określania produktów firmy z Cupertino są zbyt pospolite aby stosować je do określania takich produktów jak: MacBook czy iPhone.
Dlaczego wymieniłem swój telefon na iPhone’a? Dobre pytanie na które już odpowiadam.
Mijają dwa miesiące z MBP, mi natomiast w tym czasie wysypuje się telefon, w końcu służył mi dzielnie przez 5 lat i najzwyczajniej w świecie się zużył. Cokolwiek innego bym chciał na nim zrobić czyt. Facebook, Instagram etc. wyłączał się bądź zawieszał co też oczywiście wprawiało mnie w nieziemski nastrój oraz ochotę wyrzucenia go jak najmocniej i najdalej ale na szczęście rozsądek brał górę nad emocjami, więc chowałem go do kieszeni i czekałem aż ochłonę. Postanowiłem stworzyć w pewnym sensie ekosystem i kupić coś co jeszcze bardziej usprawni moją pracę. Zdecydowałem się na iPhone’a 6s gwiezdna szarość w wersji pojemnościowej 64 GB. Myślałem o tym zakupie przez prawie tydzień i wszystkie argumenty za wyjątkiem ceny były przekonywujące. W końcu sprawdziłem fundusze i dokonałem zamówienia.
Nareszcie dotarł – kolejny wspaniały unboxing. Mija 5 minut, wszystko gotowe, ja natomiast przyzwyczajony do urządzenia jakbym korzystał z niego od zawsze, coś pięknego pomyślałem. Jeszcze tego samego dnia wieczorem, sięgnięcie po Androida powodowało nieziemski przypływ nerwów. Dziwiłem się sobie, jak mogłem korzystać z tego systemu przez tak długi czas.
Teraz, pisząc ten artykuł nikt nie jest w stanie przekonać mnie na jakiekolwiek inne urządzenie, gdyż nie wrócę na ciemną stronę Mocy.
Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie mojej historii. Zachęcam do podzielenia się opiniami oraz własnymi doświadczeniami w tym temacie 🙂
