Breach & Clear to gra na którą czekałem. I uważam, że iPad, na którym grę testowałem, idealnie się do takich gier nadaje.
Pierwsze odpalenie gry, pierwsze dźwięki z intra – poczułem klimat i byłem podekscytowany. I tak było jeszcze przez kilka pierwszych misji, które przeszedłem. Potem emocje opadły, zacząłem bardziej przyglądać się szczegółom rozgrywki i niestety było już coraz gorzej. Ale zacznijmy od początku…
Grę rozpoczynamy od wybrania jednostki – możemy wybierać spośród U.S. Navy SEALs, U.S. Army Special Forces, U.S. Army Rangers i kanadyjskich Joint Task Force 2.
Każda z nich różni się parametrami początkowymi – szybkością, celnością, czasem reakcji, unikami i poziomem życia. Tak naprawdę ma to znaczeniu wyłącznie w kilku pierwszych misjach, ponieważ później, wraz z awansem naszych podwładnych, statystyki te możemy ulepszać dzięki zdobywanym punktom.
Kolejnym krokiem jest wybranie 4 członków naszego zespołu. Wybieramy avatar, możemy zmienić imię i nazwisko i na koniec specjalizację. Tych do wybory mamy 6. Każda z nich charakteryzuje się specjalnymi umiejętnościami.
Po krótkim tutorialu wyjaśniającym sterowanie naszą ekipą, przechodzimy w końcu do prawdziwej misji.
W pierwszym etapie widzimy mapę, lokację – są to pomieszczenia biurowe, statek, targowisko – wszystko zależy od kraju, w którym się znajdziemy. Na ogół do wnętrza możemy dostać się przez więcej niż jedno wejście. I tutaj pierwszy wybór jaki możemy podjąć. Możemy rozdzielić nasz skład i zaatakować wroga z kilku stron, co w większości sytuacji jest najlepszą opcją na szybkie i sprawne zakończenie misji.
Oprócz tego zdecydować możemy w jaki sposób wkroczymy do środka – po cichu, czy z wielkim hukiem.
Gdy już zaczniemy, cała nasza rozgrywka sprowadza się do planowania kolejnych faz działań. Wybieramy po kolei członków naszego teamu i wydajemy im rozkazy – idź tutaj, zatrzymaj się tutaj, patrz w tę stronę. I w zasadzie na tym zabawa się kończy. O ile przez kilka pierwszych misji było fajnie, to później stało się to bardzo schematyczne i zbyt proste. Po prostu powiało nudą.
Powiedz mi gdzie mam stanąć, a ja zajmę się resztą…
Nie mamy żadnego wpływu na strzelanie – wszystko odbywa się automatycznie, jeśli przeciwnik znajdzie się w polu widzenia naszego żołnierza. Jedynie większy wpływ mamy w przypadku gdy planujemy rzucić granat. Nie ma więc tym samym możliwości na bardziej rozbudowane akcje, na skradanie się i np. na próbę załatwienia wszystkiego całkowicie po cichu.
Oprócz podstawowej broni, nasz zespół możemy wyposażyć w dodatkowe akcesoria, inną broń, czy sprzęty. Warto przy pierwszej okazji zakupić i wręczyć każdemu granaty i apteczki – może używać ich każdy, nietylko medyk.
Własna konfiguracja broni, to coś co może spodobać się osobom zafascynowanym militarią, ale wątpię, żeby przeciętny gracz spędził tu więcej czasu. Jakiekolwiek zmiany konfiguracji są bardzo niewygodne. Na przykład dokupiłem każdemu dodatkowy celownik optyczny. Aby go zamontować musiałem przejść do warsztatu, otworzyć każdą broń (pojedynczą sztukę), wybrać celowniki, otworzyć zakupiony celownik, założyć go, itd… Postanowiłem po jakimś czasie zmienić broń. Co teraz? Wchodzę do każdej postaci po kolei i zmieniam broń. Chcę wykorzystać celownik z poprzedniej broni? Muszę znów wybierać każdą z czterech sztuk broni po kolei, otworzyć celowniki, wymontować celownik, wrócić do nowej broni, otworzyć celowniki, wybrać celownik, zamontować go. Czy nie można było zrobić tego prościej, na zasadzie przeciągnij i upuść? Po jednej takiej rundce odechciało mi się modyfikacji.
Twórcy obiecywali, że w grze ważnym będzie wykorzystywanie umiejętności każdej z postaci. Umiejętności tych po pierwsze zbyt wiele nie ma, a po drugie na poziomach beginner, novice i standard praktycznie w ogóle nie odczułem, że mój zespół składa się z różnego rodzaju żołnierzy.
Być może bardziej to odczujemy na wyższych poziomach, ale tu znów spotkała mnie niemiła niespodzianka. Kończąc misję jesteśmy oceniani gwiazdkami (max 4), za to jak szybko sobie poradziliśmy, czy straciliśmy któregoś z członków oddziału, itp. Zakładając, że niezawsze zdobędziemy maksimum punktów w danej misji, aby odblokować wyższe poziomy trudności, musimy przejść większość misji przynajmniej dwukrotnie, na dwóch różnych, łatwiejszych poziomach. Wybacz drogi producencie, ale po przejściu misji dwukrotnie, a czasem i więcej, jeśli chciałem poprawić swój wynik, naprawdę nie mam ochoty grać kolejny raz tylko dlatego, że poziom trudności będzie wyższy.
Coming soon…
Napis „coming soon” jest zbyt powszechny w menu głównym. Do wyboru są trzy tryby rozgrywki – polowanie na terrorystów (terrorirst hunt), ratowanie zakładników (hostage rescue) i rozbrajanie bomby (bomb defusal). Dostępny jest obecnie tylko pierwszy tryb, dwa pozostałe, chociaż brzmią ciekawie, są „coming soon”. Podobnie jest na mapie – w pierwszym trybie do wyboru jest 5 państw, do których możemy zostać wysłani, ale dostępne są tylko 3.
Bardzo ciężko jest oceniać tę grę, bo jest to moim zdaniem produkt niedokończony.
Gra zapowiadała się ciekawie, sprawiała takie wrażenie po pierwszych minutach rozgrywki, ale na pewno nie jest to produkcja, która zasługuje w tym momencie na pochwałę. Twórcy zaprzepaścili szansę wydania rewelacyjnej gry. Potencjał był olbrzymi, ale wyszło średnio.
Być może zmienię moją opinię, kiedy aktywne będą pozostałe tryby, jednak sama mechaniki gry raczej się nie zmieni, więc i tam pewnie nasz wpływ na losy i przebieg misji będzie dosyć znikomy.
W opisie w App Store możemy wyczytać, że gra jest obecnie dostępna w promocji na start, za pół ceny – ot taki chwyt marketingowy. W cenie 1,79 € oczywiście można pokusić się o zakup z nadzieją, że twórcy szybko dodadzą zapowiadane tryby rozgrywki. Jeśli cena wzrośnie, raczej radziłbym poczekać na jakąś promocję.
[download]
[appstore id=655749677]
