Oceanhorn to gra, która wiele czerpie z wydanej przez Nintendo, bardzo popularnej serii gier The Legend of Zelda. Niestety wspomniana nintendowska seria nie jest mi zbyt dobrze znana, więc nie będę się wgłębiał w szczegółową analizę podobieństw i różnic.
W grze wcielamy się w młodego chłopaka, który porzuca maleńką wyspę, by wyruszyć na poszukiwania zaginionego ojca. Jedyne ślady jakie po nim pozostały to stary notatnik i tajemniczy naszyjnik. Będziemy musieli przepłynąć Niezbadane Morza odkrywając porozrzucane po nich wyspy, odwiedzić wiele fascynujących miejsc, znaleźć ukryte skarby i zmierzyć się z wieloma wrogami… Wszystko, by wreszcie rozwikłać tajemnicę starożytnego królestwa Arkadii i morskiego potwora Oceanhorn.
Gra jest połączeniem ciekawej fabuły, bardzo ładnej, kolorowej grafiki 3D (która chyba najbardziej mnie zafascynowała i przykuła moją uwagę) i świetnej muzyki. Warto podkreślić, że oprawą dźwiękową zajęli się japońscy kompozytorzy muzyki do gier – Nobuo Uematsu (twórca muzyki do Final Fantasy) i Kenji Ito.
Znajdziemy tu zarówno elementy gier przygodowych, RPG, platformowych, ale i logicznych. Wszystko to tworzy naprawdę rewelacyjną mieszankę, która ma w sobie to „coś” – magię gier, które pamiętam z młodszych lat, a której często nie odnajduję już we współczesnych produkcjach. Oceanhorn nie jest tytułem szczególnie innowacyjnym, ale na pewno takim, w który warto zagrać i który może dać dużo przyjemności z gry.
[youtube id=9bstYn6qbYk]
Chyba jak w każdym tytule, można doszukać się jakiś minusów. Dla mnie jest to dosyć monotonne żeglowanie pomiędzy wyspami – myślę, że twórcy mogli urozmaić to bardziej i dosyć wysoka cena. Nie mniej jednak grę jak najbardziej polecam! I zachęcam do zakupu – jeśli nie teraz, to przy najbliższej promocji ;).
[appstore id=708196645]