Jest to czteroczęściowy cykl artykułów mający na celu zachęcić Was, do korzystania z najnowszych technologii, a także pokazać, że w wielu sytuacjach poradzimy sobie bez kabli, których albo nie chcemy (tak jak ja) albo zapomnieliśmy.
Zastępujemy zewnętrzne dyski twarde, pendrive’y, karty pamięci.
Płyt nie używam już od dawna, pendrive’a natomiast bardzo sporadycznie. Tak samo rzadko używam zewnętrznego dysku twardego, głównie w celu wykonania kopii zapasowej, o której musi przypominać mi Mac, gdyż ja sam o backup’ach nie pamiętam. Powód jest prosty, moje kopie automatycznie tworzą się w chmurze, także dysk jest tylko dodatkiem, z którego niedawno zrezygnowałem, ale o tym trochę później.
Jeden problem mniej, to znaczy więcej wygody. Kiedy Apple zaprezentowało OS X Yosemite w 2014 roku, wtedy też zaprezentowali funkcję Mail Drop. Usługa ta pozwala na wysyłanie załączników do 5GB! Same pliki wysyłane są do iCloud, po czym w formie linka wysłane zostają do adresata. Po kliknięciu w link następuje pobranie wysłanego pliku.
Kolejna rzecz, która totalnie zastąpiła mi dysk w komputerze, dysk zewnętrzny i wszelkie inne nośniki pamięci, jest dysk…ale internetowy. (oczywiście najważniejsze dokumenty, nad którymi pracuję, i takie, które są niezbędne trzymam na dysku – postęp jest bardzo dobry ale nie należy ograniczać się tylko do jednego źródła, które w razie awarii pozbawi nas wszystkiego).
Korzystam z dysku firmy z Redmond – OneDrive (wcześniej znany pod nazwą SkyDrive). Posiadam 135GB darmowej przestrzeni. Mało kto posiada pendrive’a o większej pojemności niż 16GB, a tutaj za darmo dostajemy 35GB. Zdarzają się promocje, kiedy można tę wielkość rozszerzyć jeszcze bardziej nie dopłacając ani grosza. Pomijając to, że dostęp do moich plików mam wszędzie tam, gdzie mam dostęp do internetu, a to właśnie jest niesamowita wygoda.
Kolejnym plusem jest udostępnianie materiałów (zdjęć, dokumentów). Po prostu udostępniam link z wybranymi plikami przeze mnie, które trzymam w chmurze. Adresat takiego linku może od razu pobrać zawartość, albo tylko wyświetlić, co się świetnie sprawdza gdy korzystamy z telefonu.
Kilka dni temu zdecydowałem się na wyłączenie świetnej funkcji – Time Machine, automatycznie tworzącej backupy całego systemu. Zrobiłem to ponieważ aplikacje systemowe także posiadają opcję odzyskiwania poprzednich wersji dokumentów, zdjęć, itp. Poza tym wszystkie pliki posiadam w „chmurze”.
Zapraszam Ciebie do zapoznania się z poprzednimi artykułami:
Całe życie w „chmurze” – cz. I
Całe życie w „chmurze” – cz. II
