6 grudnia 2014. Żyję jak co dzień. Wstaję, jem śniadanie, robię rzeczy zaplanowane na dzień. I do tych rzeczy już od roku dopisuje się AppleCenter.
Przenieśmy się jednak jeszcze trochę wcześniej. Mianowicie do października 2014. W MMC Brainville odbył się event zorganizowany przez iOpen – czyli ludzi, którzy we władzy mają też AppleCenter. Po zakończonym evencie podszedłem się zapytać, czy nie mógłbym też należeć do załogi. Odpowiedź szefa, czyli Pana Roberta była od razu pozytywna:
Jasne. Gdy zbierzesz siły wstąp do nas i ci przygotujemy konto.
Zbieranie sił trwało 2 miesiące. Wiele razy rozmyślałem czy napewno dam radę (jak się ma 2 szkoły na głowie jednocześnie to nie ma się tak dużo czasu, serio), czy nie będzie to za duży ciężar, czy przypadkiem mi się to nie znudzi. Rozpatrywałem wiele możliwości. Pisałem wiele artykułów na próbę i sam je sobie oceniałem. Stwierdziłem – Dobra! Spróbujemy! Jak mi się znudzi to po prostu odejdę i tyle.
5 grudnia. Piątek. Zajechałem na ul. Węgierską. Galeria Sandecja, w środku iOpen, czyli też siedziba AppleCenter. Przyszedłem, powiedziałem że jestem gotowy by pisać na AppleCenter. Redaktor Łukasz zrobił mi zdjęcie, które do teraz widnieje jako mój awatar poniżej. W trakcie gdy tworzono mi konto tutaj, w głowie grał mi „Chariots of Fire” Vangelisa. Utworzone, dostałem login i hasło. De facto mogłem już pisać, aczkolwiek przed publikacją pierwszego artykułu musiałem poczekać, aż grafik przerobi awatar, miałem dodać swoje bio. Zrobione. Oddałem swój pierwszy artykuł do korekty.
Korekta zaliczona. Mogłem nacisnąć pierwszy raz tutaj przycisk Opublikuj (wtedy jeszcze nie robiliśmy planowania artykułów na pełną godzinę :P). Zaczęło się, zobaczyłem swój artykuł na stronie głównej, później zobaczyłem na Facebooka i Twittera portalu, patrzyłem ile przybyło lajków, komentarzy i tych innych wskaźników „fejmu” 😉
I tak oto zaczęła się moja przygoda z AppleCenter. W ciągu tego roku napisałem 123 artykuły, tak często jak tylko mogłem. Jak były dni wolne od szkoły, pokroju ferii czy wakacji, pisałem wyraźnie więcej. W ferie zimowe 2015 pisałem przynajmniej 1 artykuł dziennie. Jeżeli żadne wolne nie występowało, starałem (i staram się) utrzymać tempo przynajmniej 1 artykułu na tydzień. Niestety, częściej się to nie udaje, ale za to nadrabiam to w następnych tygodniach. Przez ten czas otrzymałem dużo pozytywnych komentarzy. Oczywiście hejtów też nie zabrakło. Za każdy feedback dziękuję, bo daje moc do pisania dalej! Dzisiaj oprócz pisania zarządzam też social mediami naszego portalu. Jeżeli ktoś z was pisze wiadomość prywatną do fanpage’a lub profilu na Twitterze, to zazwyczaj ja na nie odpowiadam.
Tak oto opowiedziałem ze szczegółami jak to tutaj się dostałem, i streściłem w jednym akapicie co się działo do dzisiaj. Wielkie dzięki za to, że czytacie moje wypociny, które napewno nie są doskonałe! Mam nadzieję, że to nie jest ostatni artykuł jaki tutaj napisałem i napewno nie ostatni, jaki tutaj czytacie. Mam nadzieję że moje artykuły nie powodowały, żebyście w komentarzach pisali „oddawaj moje 10 minut życia” tylko żeby o czymś ciekawym się dowiedzieć lub nauczyć się czegoś. Kto wie? może niektóre osoby czytające ten artykuł staną po drugiej (albo mojej) stronie i też zaczną pisać. Tymczasem dziękuję za ten rok, to była, jest (i mam nadzieję że jeszcze będzie) wspaniała przygoda.
