Apple znane jest z mnogości patentów, równie dziwnych, co przydatnych i bardzo przyszłościowych.
Niedawno serwis AppleInsider odkrył dokument (złożony w tym roku), który dotyczy samoregulujących się wkładek, które mają być używane w słuchawkach dousznych.
Regulowany ma być poziom głośności i hałasów z zewnątrz, dzięki zapewnieniu odpowiedniego dopasowania słuchawki do ucha użytkownika. Wadą tego pomysłu jest łatwa destabilizacja regulacji, podczas gdy słuchawka nie dopasuje się do narządu słuchowego odbiorcy.
Aby dopasowanie było jak najlepsze, urządzenie mierzy impedancję słuchawki mikrofonem znajdującym się obok właściwego głośnika.
Jej impedancja jest zależna od częstotliwości, a jej najdokładniejszy pomiar przy idealnych warunkach służy za wzór, dzięki czemu można wykryć wadliwe dopasowania. Wykresy można użyć do regulacji głośnika tak, aby zrekompensować jakiekolwiek braki w wydajności.
Patent złożony przez Apple uwzględnia wiele metod pomiaru impedancji, używając między innymi czujników, czy testowych tonów, które we współpracy z mikrofonem, będą używane do mierzenia rozbieżności amplitud wejściowych i wyjściowych oraz, w przypadku słuchawek z funkcją redukcji szumów, sprawdzania poprawności dopasowania. Jeżeli to będzie niepoprawne, na ekranie urządzenia do którego podłączone są słuchawki, będzie wyświetlany komunikat o możliwej złej jakości dźwięku.
Według mnie, brzmi to co najmniej obiecująco i myślę, że najnowsza generacja Earpods będzie niezłą rewolucją na rynku słuchawek.
