Od zawsze lubiłem nietypowe światy, takie jak uniwersum Shadowrun – połączenie fantasy oraz cyberpunku. O ile gra w papierową wersję, przynosi dużą frajdę, to na komputerach i konsolach nie było już tak fajnie – od czasu SNES-owej wersji z 1992 roku, nie mieliśmy do czynienia z dobrą grą komputerową w oparciu o ten system. Jednak, po ostatnim średniaku jakim był Shadowrun z 2007 roku (sieciowy FPS, coś 'ala Counter-Strike + magia), twórca gry oraz systemu nie poddał się i postanowił przywrócić chwałę marce na rynku cyfrowym. Tak oto już od przedwczoraj, (na pewno) kilkaset tysięcy osób, w tym moja skromna osoba, może się cieszyć produktem Harebrained Schemes, o nazwie Shadowrun Returns.
Chciałbym zaznaczyć na początku, że ten artykuł to tylko pierwsze wrażenia z gry i duży wstęp do obszerniejszej recenzji, która niebawem pojawi się na łamach AppleCenter 😉
Zaczynając tradycyjnie od oprawy wizualnej, mogę powiedzieć, że jest dobrze. Według mnie, twórcy mogli zrobić bardziej „trójwymiarowe” mapy, tak aby teren na którym toczy się akcja gry nie był do bólu płaski. Animacje i wygląd postaci, jak i lokacji, jest bardzo dobry i wiernie odwzorowuje klimat panujący w uniwersum Shadowrun.
Warstwa dźwiękowa gry jest również na dobrym poziomie, lecz twórcy niestety ograniczyli ją tylko do muzyki i efektów. Szkoda, ponieważ postacie w grze są tak dobrze wykreowane, że aż się prosi o dodanie aktorów czytających odpowiednio ich kwestie.
Mechanika gry jest dobra – walki przypominają w dużej mierze te, które mogliśmy zobaczyć w remake’u XCOM: Enemy Unknown i stanowią też nie lada wyzwanie już na początku gry ;).
Jednej rzeczy po prostu nie mogę znieść, ponieważ jest absurdalnie głupia – zmienić uzbrojenie możemy jedynie po nabyciu przedmiotu w sklepie. Więc jeśli wybraliście złą broń, musicie się liczyć z dodatkowymi kosztami, aby ją zmienić. Mam nadzieję, że twórcy szybko to zmienią. Za duże postępy w grze oraz wygrane walki nasza postać jest nagradzana punktami Karmy, które możemy przeznaczyć na zakup nowych umiejętności, oraz ich ulepszenia. Dodatkowo też, swoją postać można wspomóc „dopalaczami”, które dają różne efekty (np. przez godzinę jest zwiększona celność z pistoletu).
Na warstwę fabularną przeznaczę osobny akapit. Główna kampania w grze jest wciągająca i nie ma po prostu chwili na nudę. Twórcy postarali się, aby każda z wykreowanych postaci przez gracza mogła na swój sposób rozwiązać problem – np. jeżeli mamy postać o klasie hakera, to możemy złamać hasło w komputerze, natomiast bohaterowie z innymi klasami będą musieli szukać wskazówek lub po prostu je odgadnąć. Na szczęście, to nie jest jedyna kampania – gra jest ściśle powiązana ze Steam Workshop, gdzie już w tej chwili znajduje się ponad 25 scenariuszy w produkcji i niedługo będą do pobrania. Dodatkowo, możemy sami stworzyć nową przygodę – do gry jest dołączony edytor pozwalający opracować własną kampanię. Co ciekawe, twórcy nie zapomnieli o starszych grach sygnowanych marką Shadowrun i w głównej kampanii przygotowanej przez nich, możemy znaleźć kilka niespodzianek z nimi związanych.
Podsumowując pierwsze godziny spędzone z grą – jest dobrze. Naprawdę dobrze. Twórcy stanęli na wysokości zadania i widać, że gra jest warta każdego centa wyłożonego przez graczy w serwisie Kickstarter na jej produkcję. Oby tylko dalsza rozgrywka nie spowodowała zmianę mojego zdania do czasu pisania recenzji 😉
Grę w wersji Mac/PC możecie nabyć w serwisie Steam w cenie 13,99 euro: steampowered.com. Premiera wersji na iOS/Android została przez twórców wstrzymana i przesunięta o kilka tygodni (więcej informacji). Dokładna data nie jest znana.
