Słuchawki. Ostatnimi czasy nieco zmieniło się nasze postrzeganie tego przedmiotu, bez którego nie mogę sobie wyobrazić życia w dzisiejszym, technologicznym świecie. Apple wykonało swój ruch i pozbyło się dosyć archaicznego złącza minijack 3,5 mm, próbując przekonać nas oraz samych producentów sprzętu audio do słuchawek bezprzewodowych, które właściwie już teraz powinny prześcigać klasyczne, z kablem. Jednym z przedstawicieli „słuchawek na miarę naszych czasów” jest model Beoplay H5 od B&O Play. Serdecznie zapraszam do ich recenzji.
SPRZĘTU DO TESTÓW DOSTARCZYŁA NAM FIRMA HORN. AUTORYZOWANY DYSTRYBUTOR PRODUKTÓW B&O PLAY W POLSCE.
HORN.EU
Przeznaczenie
Model Beoplay H5 duńskiego producenta jest moim zdaniem stworzony dla codzienności naszych czasów. Lekkie, bezprzewodowe słuchawki, idealnie wpasowujące się w aktywny styl życia człowieka lat dziesiątych XXI wieku. Beoplay H5 sprawdzają się idealnie zarówno podczas porannej drogi do pracy lub szkoły, w domowym zaciszu, jak i w czasie popołudniowego, relaksującego spaceru.
Pudełko
Opakowanie wiele mówi o samym produkcie. W przypadku B&O Play, pudełka zawsze są wykonane starannie oraz minimalistycznie. Podobnie jak u Apple. Szare pudełko o niewielkich rozmiarach, które przedstawia sam produkt, a także najważniejsze informacje o nim, prezentuje się naprawdę dobrze. Po zdjęciu pokrywy, naszym oczom ukazują się pięknie wyeksponowane słuchawki wraz z ładowarką umieszczone na miękkim kawałku tworzywa. Przypomina mi to nieco sposób pakowania biżuterii, której częścią na pewno są także produkty tego rodzaju. Następnie pojawia się tektura pod którą znajdziemy całą resztę, czyli krótki przewodnik/instrukcję oraz wymienne końcówki słuchawek. Ostatnia rzecz, którą dostajemy w zestawie to niewielkie, materiałowe etui, które możemy zacisnąć wszytym sznureczkiem zakończonym metalowym akcentem z logo producenta. Mała rzecz, a cieszy.
Wygląd i wykonanie
Słuchawki, które otrzymałem na testy to wersja kolorystyczna „Dusty Rose”. Zabrudzony róż, który osobiście nieco przypomina mi „Rose Gold” Apple’a i idealnie się z nim skomponuje to jeden z trzech dostępnych wariantów. Moim zdaniem jest on także najbardziej młodzieżowy i energiczny. Zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Pozostałe wykończenia to zwykły, elegancki czarny, który jest jakby stworzony dla iPhone’a 7 w którymś z ciemnych wykończeń. Ostatni z nich występujący jako seria limitowana nosi nazwę „Moss Green”. Jest to dość stonowana, aczkolwiek ciekawa barwa.
Beoplay H5 podobnie jak cała rodzina słuchawek od B&O Play są świetnie wykonane. Nie ma tu nawet mowy o najmniejszym niedociągnięciu. Same słuchawki w większości wykonane są z wysokiej jakości, czarnego tworzywa sztucznego. Na zewnętrznej stronie widzimy także okrągły, aluminiowy element, który wykończony jest w odpowiadającym wariantowi kolorze. Znajduje się na nim także logo B&O. Kabel łączący początek z końcem jest pleciony. Dzięki temu zapewne nie spotka go taki los jak gumowych kabli Apple’a. Kolor przewodu także dostosowany jest do wariantu i stanowi większość danej barwy. Po jego lewej stronie znajduje się również niewielkich rozmiarów pilot, który posiada wszystkie możliwe funkcje i steruje się nim dokładnie tak samo jak w dołączanych wraz z iPhonem „Earpodsach”. Przyciski wciskają się dosyć ciężko, przez co unikniemy przypadkowych klików.
Proces parowania oraz zintegrowanie z urządzeniem
Sam proces łączenia słuchawek z urządzeniem z systemem czy to iOS, czy macOS jest banalnie prosty. Po naciśnięciu przez 5 sekund środkowego przycisku na pilocie, słuchawki pojawią się w ustawieniach Bluetooth. Po wybraniu ich usłyszymy odpowiedni, przyjemny dla ucha dźwięk. Następnie w górym pasku iPhone’a, iPad , czy iPoda Touch pojawi nam się mała ikonka baterii pokazująca stopień naładowania słuchawek. Możemy go zobaczyć także dodając widget „Baterie”. Bardzo przydatna i fajna funkcja.
Brzmienie
Jakości dźwięku wydobywającego się z Beoplay H5 na pewno nie można porównać do słuchawek nausznych jak model H2, czy też wokół usznych jak model H6. Model ten jest przeznaczony do codziennego używania ich w ruchu, więc nie otrzymujemy tutaj sprzętu dla audiofilii na którym trzeba słuchać wyłącznie muzyki w bezstratnym formacie FLAC, który koniecznie musi być podłączony kablem ze złotymi końcówkami do potężnego wzmacniacza. Jako, że są to słuchawki bezprzewodowe nawet nie byłoby to możliwe.
Jak zatem brzmi model Beoplay H5 dla zwykłego użytkownika, który chce używać ich ze swoim iPhonem oraz Apple Music? Odpowiedź brzmi świetnie. Naprawdę w tym aspekcie nie ma się do czego przyczepić. Co do gatunków muzyki, to moim zdaniem słuchawki są bardzo elastyczne i sprawdzały się równie dobrze przy każdym, który znajduje się w mojej bibliotece, a jest ich całkiem sporo. Bas nie sprawia, że słuchawki drżą, ale jest wyczuwalny kiedy trzeba. Osobiście odpowiada mi, ale znam osoby dla których byłby zbyt słaby.
Bluetooth oraz zasięg
Beoplay H5 to model wyposażony w najnowszy Bluetooth w wersji 4.2. Oznacza to, że słuchawki łączą się z naszymi urządzeniami nieco szybciej, a jakość przekazywanego dźwięku jest lepsza. Ale ważnym aspektem jest także zasięg. Najnowsza technologia skróciła go nieco, ale nie należy się tego obawiać. W przypadku Beoplay H5 dźwięk jest idealny do odległości około 5 metrów od urządzenia, przy kilku drobnych przeszkodach po drodze. Zaraz po pokonaniu tej bariery zasięg zanika i muzyka urywa się. Jak wszystko, nawet i to ma swoje zalety, ponieważ dosyć szybko zorientujemy się podczas spaceru, że telefon wypadł nam z kieszeni, czy też ktoś mu w tym pomógł.
Wygoda użytkowania
To bardzo ważna cecha, zwłaszcza jeżeli chodzi o słuchawki dokanałowe. Modele z którymi spotykałem się wcześniej nigdy nie potrafiły zapewnić mi odpowiedniego komfortu użytkowania. Jedne wypadały, inne zbyt mocno wbijały się w uszy. Beoplay H5 posiadają 7 końcówek wymiennych w pudełku. Cztery z nich wykonane są z gumy, a trzy z materiału przypominającego gąbkę. Rozmiarówka jest naprawdę szeroka i w ten sposób osoby o mniejszych uszach zapewne wybiorą malutkie XSki, a posiadacze większych, dosyć spore Lki. Sam testowałem kilka rozmiarów oraz oba materiały. I tak po kilku dniach ciągłej wymiany, stwierdziłem, że idealne dla mnie są końcówki materiałowe w rozmiarze S. Sceptycznie nastawiony do tego wykończenia, teraz uwielbiam je za pewne trzymanie się w uszach, a także to, że przez swoją fakturę umożliwiają oddychanie skórze.
Co do wagi, to słuchawki są naprawdę lekkie, a przez to, że kabel nie łączy się z urządzeniem w kieszeni, efekt ten jest dodatkowo potęgowany.
Co także zasługuje na pochwałę jeżeli chodzi o wygodę? Na pewno brak twardego pałąka łączącego oba końce. Zamiast niego mamy pleciony, miły w kontakcie ze skórą kabel. Niweluje to efekt uciskania głowy z tyłu, a także pozwala w komfortowy sposób „zawiesić” sobie słuchawki na szyi, kiedy ich nie używamy.
Magnesy
Specjaliści z B&O Play w bardzo ciekawy sposób rozwiązali problem bezprzewodowych słuchawek, który osobiście niezwykle mnie irytował. Mianowicie chodzi tu o tzw „klapki”, czyli zaślepki, bądź też odkryte dziury na port do ładowania. Wygląda to zwykle nieestetycznie, a dodatkowo zbiera brud. Beoplay H5 są pozbawione tego problemu. Mianowicie, ładuje je się za pomocą magnetycznie przyczepianej ładowarki w formie małej stacji dokującej. Ładowanie odbywa się na podobnej zasadzie co MagSafe doskonale znany nam z MacBooków. Jakież to proste, a zarazem genialne.
Ładowanie to nie jedyny sposób użycia magnesów w tych słuchawkach. Za ich pomocą możemy także połączyć obie słuchawki. Jest to niezwykle przydatne w chwili, gdy chcemy wyjąć słuchawki z uszu, a one opuszczone na szyję same się przyłączą. Uniemożliwia to nam zrzucenie, a w efekcie zgubienie ich. Dodatkowo słuchawki po złączeniu automatycznie wyłączają muzykę i same się usypiają. Prosty detal, który jednak bardzo cieszy.
Podsumowanie
Model Beoplay H5 naprawdę bardzo mocno przypadł mi do gustu. Są to słuchawki, które idealnie wpasowują się w mój plan dnia i umilają chwile, zwłaszcza te w ruchu wraz z ulubioną muzyką. Co do ceny, słuchawki te stoją mniej więcej na równym poziomio co ich konkurenci i kosztują 1099zł. Ta spora kwota odzwierciedla jednak zarówno jakość dźwięku, samo wykończenie, jak i dużą liczbę nowatorskich rozwiązań.
Podsumowując, Beoplay H5 to moim zdaniem idealny przedstawiciel „słuchawek na miarę naszych czasów”.
