Naszymi oczami

Steve Jobs – wrażenia z filmu czyli AppleCenter w kinie

Wstęp do tych wrażeń pozwoliłem sobie napisać przed seansem. Sobota, seans o 18:00 w Heliosie w Trzech Koronach. Nie mogę doczekać się już tej godziny. Zwerbowałem rodziców, wszak oni też korzystają z iUrządzeń. Razem ze mną na seans miał zjawić się redaktor Kacper, lecz niestety, nie wyszło. Szkoda.

Już po seansie. Mam swoje wrażenia które właśnie teraz wam przedstawię. Będę się posługiwać tutaj tylko filmem, nie będę się doszukiwać celowych zbiegów filmu z biografią Jobsa, po prostu opiszę film i osobę Jobsa przedstawioną w filmie. Ci, którzy jeszcze nie byli, a zamierzają pójść zalecam zastanowienie się czy naprawdę to czytać, ponieważ ten wpis będzie spoilerem filmu 😉

W filmie skupiono się przede wszystkim na relacjach Jobsa z innymi ludźmi. Temat kłótni i rozmów przewija się przez cały film. Wyraźnie można dostrzec, że przedstawione sytuacje z firmy Apple są tematami drugorzędnymi. Film zaczyna się w 1984 roku, przed premierą pierwszego Maca. A tutaj: Kłótnia Jobsa z Andym Hertzfeldem o słynne „Hello” wypowiedziane przez Macintosha oraz problemy rodzinne odnośnie Lisy. Spodobał mi się fragment gdzie Lisa rysuje na Macintoshu, jak ona to nazwała „Abstrakcję” w MacPaint, po tym, jak Steve Jobs zobaczył ów rysunek nauczył Lisę jak zapisać go.

– Wciśnij ten klawisz razem z „s”. Tutaj napisz swoje imię. Żebyś zapisała, wskaż myszką na „Save”.

Tutaj pomarudzę. Szkoda, że w filmie nie pokuszono się o rekonstrukcję konferencji Apple i NeXT, do których burzliwe przygotowania ujrzeliśmy na srebrnym ekranie. A tak to film ukazuje nam tylko kulisy tych konferencji, a szkoda, bo nie każdy dzisiejszy fan Apple interesował się wtedy marką (o ile był wtedy na świecie, wystarczy spojrzeć na mnie 😛 ). Dalej po niewypale Macintosha przenosimy się do czasów kiedy Jobs prezentuje pierwszy komputer obrandowany firmą NeXT.

Bardzo długą uwagę przykuto też kłótni Jobsa ze Sculleyem przed jedną z konferencji. Mogę śmiało powiedzieć, że ten wątek ciągnie się przynajmniej przez jakieś 15 minut.

Cały czas w trakcie filmu Jobs ma obok siebie swoją „pracowniczą żonę” – Joannę Hoffman. O jej wątku w filmie opowiadała sama aktorka dla programu Dzień dobry TVN w zeszłą niedzielę. Była to polka, z resztą, jej akcent w filmie wyraźnie jest taki neutralny. Jobs często sobie żartował z jej pochodzenia, mówiąc np.

Udzielże mi tego wschodnioeuropejskiego błogosławieństwa!

Nie ma co się dziwić, czemu Jobs zaliczył nas do wschodniej europy, nie tylko chodzi o strefę czasową. Steve wypowiedział to przed konferencją w 1984 roku, gdzie Polska była komunistyczna i była tuż po stanie wojennym.

Teraz odnośnie aktorów. Dobór obsady był w porządku, z paroma wyjątkami. Pierwszym z nich jest Jobs, w czasach przed wyrzuceniem z Apple i pracy w NeXT był kompletnie niepodobny do aktora w filmie. Dopiero ubranie golfa, znoszonych jeansów i okularów z okrągłymi szkłami spowodowało zaistnienie podobieństwa między filmowym a rzeczywistym Jobsem. Drugim takim jest John Sculley. Z tego co wiem nie był taki gruby jak na filmie 😉

Na koniec powiem o charakterze Jobsa przedstawionym w filmie. Jak mówiłem, skupiono się głównie na relacjach z innymi. Często mamy do czynienia z żoną i Lisą, Johnem Sculleyem, czy kłótnią z Wozem pod koniec filmu. Przez cały czas mamy do czynienia z ostrym charakterem, brakiem litości i miłości. Sytuacja zmienia się gdy Joanna tłumaczy Steve’owi przed konferencją iMaca co takiego złego robił. Okazuje skruchę w stosunku do córki i żony. Szkoda, że dopiero wtedy gdy Lisa ma 19 lat. Można usprawiedliwić to tym, że Jobs był adoptowany i że nie okazano mu miłości w dzieciństwie przez co nie umiał jej wyrazić, ponieważ było widać, że faktycznie coś „iskrzy” ale Steve nie umiał tego pokazać w sposób jednoznaczny.

Podsumowując, film jest warty uwagi dla każdego AppleManiaka, aczkolwiek moim zdaniem nie jest on tym, no co się nastawiałem, chociażby po trailerze czy obsadzie, wszak reżyserem „Steve’a Jobsa” jest reżyser Slumdoga.

[youtube id=9_JsGLgarEY]

Na tym kończę moją recenzję na temat filmu. Warto iść na tę produkcję, by dowiedzieć się więcej na temat guru Apple. Jednym ten film może się podobać, innym nie. Ja niestety należę do tych, którym średnio się podobał. A wy? Wypowiedzcie się w komentarzach!

To Top